
Agnieszka Drummer
KARATEDaj się oczarować tej eleganckiej i inteligentnej sztuce walki
Dlaczego Ty?
9 ważnych powodów, dlaczego karate jest dla Ciebie:
- zdrowszy kręgosłup
- lepszy sen
- lepsze samopoczucie
- relaks psychiczny
- wewnętrzny spokój
- lepsza koncentracja
- wyższa odporność
- lepsza ruchomość stawów
- większa pewność siebie
Wielu rodziców zapisuje swoje dzieci na karate. A dlaczego by nie zapisać siebie? Korzyści zdrowotne i psychiczne z trenowania karate są przeogromne, a na dodatek to po prostu sprawia przyjemność.
Niestety większość klubów prowadzi grupy wyłącznie dla dzieci. W naszym klubie WAKT macie szansę jako dorośli zacząć zupełnie od zera i przekonać się, że “całe życie czekałam właśnie na ten sport” (jak to powiedziała jedna z naszych dorosłych początkujących).
Pierwsze dwa treningi gratis i bez zobowiązań. Skorzystaj z tej wyjątkowej szansy!
Zapraszam na treningi
Oferujemy zajęcia karate dla zupełnie początkujących dorosłych. Treningi są dwa razy w tygodniu.
Spotykamy się w Warszawskiej Akademii Karate Tradycyjnego na ulicy Żegańskiej 1a w Wawerskim Centrum Kultury w Międzylesiu tuż przy Urzędzie Dzielnicy Wawer, sala nr 101, drugie piętro. Na treningi przychodźcie w wygodnym, luźnym ubraniu sportowym i z butelką wody. Mamy oczywiście szatnie. Ćwiczymy boso na miękkiej macie. Przed budynkiem jest bezpłatny parking.
Dwa pierwsze treningi są bezpłatne, bo najpierw warto spróbować bez zobowiązań. Potem miesięczna składka na rzecz Warszawskiej Akademii Karate Tradycyjnego wynosi 150 zł za osobę. Jeśli także Twoje dziecko trenuje u nas karate, to masz zniżkę i składka wynosi tylko 100 zł miesięcznie :).
Kogo najchętniej uczę?
Dorosłych. Najchętniej 40+
Sama już kilka lat temu przekroczyłam pięćdziesiątkę i nie mnie mierzyć się z wysportowanymi dwudziestolatkami, nie mówiąc już o młodzieży czy dzieciach.
Początkujących
Dopiero od niedawna mam zaszczyt przewiązywania się czarnym pasem i bycia nauczycielem karate. Przede mną samą jeszcze długa droga. Jednak na pewno nieźle znam podstawy i zobaczymy, czy potrafię je skutecznie przekazać innym.
Zwykłych ludzi
To znaczy nie takich, którzy kilka razy w tygodniu trenują na siłowni lub co miesiąc przebiegają maraton czy nawet runmageddon. Być może podobnie jak Wy mam bardzo urozmaicone i czasochłonne życie zawodowe, a na dodatek praca jest moją pasją i poświęcam jej naprawdę dużo zaangażowania. Więc mimo mojej głębokiej fascynacji karate nie liczcie na pięć treningów tygodniowo ze mną. Są maksymalnie dwie szanse w tygodniu.
Co mnie "nakręca"?
Od wielu lat odnoszę spektakularne sukcesy w nauczaniu języka niemieckiego. Myślę, że jedną z moich najmocniejszych stron jest umiejętność tłumaczenia rzeczy skomplikowanych w prosty, przyswajalny sposób. Dowodem tego jest m.in. Metoda AD, kurs niemieckiego online, który od wielu lat przybliża ten piękny język nawet wielu “beznadziejnym przypadkom”. Dodatkowo mam ogromne zasoby zwykłej ludzkiej cierpliwości i wewnętrznego spokoju, więc po prostu ludzie lubią się ze mną uczyć. To nie autopromocja, to fakt, który z pewnym zdumieniem (ale i dumą) obserwuję od wielu lat.
No i teraz jestem po prostu ciekawa, czy tak samo dobrze pójdzie mi z nauczaniem karate ;). Pożyjemy, zobaczymy. Zaczęło się w każdym razie świetnie.
Moja droga
Mój Sensei powiedział kiedyś, że karate to droga – i oczywiście dokładnie tak właśnie jest.
Nie zawsze droga jest prosta. Dla tych z Was, którzy znają mnie od niedawna i ciekawi są mojej drogi, oto ona, na skróty.

Pierwszy krok
W 1989 roku, w wieku 22 lat, wyjechałam na stałe do Niemiec. Skończyłam tam studia, wyszłam za mąż i w swoje 29 urodziny urodziłam córkę Monikę. To w wielkim skrócie pierwszych 7 lat mojej emigracji. Z powodów zawodowych męża w 2007 r. wyjechaliśmy do Anglii, i mieszkaliśmy tam przez 3 lata na obrzeżach Londynu. Monika chodziła więc do 6, 7 i 8 klasy do brytyjskiej szkoły. Któregoś dnia wróciła do domu znacznie później niż powinna, bo bała się gangu chłopców z sąsiedniej szkoły. Postanowiłam ją zapisać na “jakąś samoobronę”, żeby nabrała pewności siebie i w najgorszym razie potrafiła się trochę obronić.
W Internecie znalazłam najbliższy klub – przypadkiem było to karate – i w lecie 2008 r. poszłyśmy na pierwszy trening. Trener powiedział do mnie: jesteśmy klubem rodzinnym, może Pani też spróbuje i potrenuje z córką? Zdumienie. Ja? To antytalencie sportowe, które ukończyło 40 lat? W życiu bym na to nie wpadła. No ale czego nie robi się dla dziecka, raz mogę spróbować.
I to był ten pierwszy raz – miłość do tego sportu od pierwszego wejrzenia, albo lepiej: treningu. Na treningi chodziłyśmy regularnie przez dwa lata. W tym czasie zdałyśmy egzaminy na żółty i pomarańczowy pas i nauczyłyśmy się dwóch pierwszych kata.


Drugi krok
W 2010 r. wróciliśmy na stałe do Niemiec. W Monachium kontynuowałyśmy naukę karate, ale tylko bardzo z grubsza, bo trafiłyśmy na klub z różnymi sztukami walki. Klub prowadziło małżeństwo Hannelore i Lothar Sieber i zwłaszcza Sensei Hannelore niezmiennie mnie fascynuje. Mimo ukończonych 60 lat jest nie tylko sprawniejsza fizycznie niż wszyscy ćwiczący w klubie dużo młodsi od niej mężczyźni, ale też po prostu nie do pokonania w technikach samoobrony. Na samą myśl o tym, jak zostałby potraktowany na przykład przypadkowy złodziejaszek próbujący wyrwać tej niepozornej starszej pani torebkę uśmiecham się w duchu. (Niestety, klub został niedawno zamknięty – po 47 latach funkcjonowania – z powodu polityki antycovidowej, szkoda!)
Do klubu państwa Sieber chodziłyśmy z Moniką regularnie też przez dwa lata, ale zaczęłyśmy znowu od białego pasa i na nim też poprzestałyśmy.
Następnie przez moje życie przetoczyły się dwie rewolucje, a konkretnie rozwód i po ok. 25-letniej emigracji powrót na stałe do mojej rodzinnej Warszawy.


Trzeci krok
W Warszawie wpadłam w intensywny wir pracy i już nie myślałam o powrocie do karate. Córka Monika (już dorosła) została na stałe w Niemczech, a samej tym trudniej się zmotywować. Wymówki zawsze się znajdą: minęło już prawie pięć lat od ostatnich treningów w Monachium. I w ogóle: w tym wieku? Przy tej kiepskiej sprawności fizycznej i braku kondycji? Ale szkoda mi było wyrzucić dwie karate-gi, w których przeżyłyśmy z Moniką tyle fajnych treningów. No dooobra, do trzech razy sztuka. Jeśli się teraz nie załapię, to zamykam rozdział karate w moim życiu. Szukając grupy dla dorosłych trafiłam przypadkiem na Warszawską Akademię Karate Tradycyjnego i Senseia Szczepana Thomasa. Ten trzeci krok zaczęłam dokładnie we wrześniu 2017 roku – znowu praktycznie od zera.
Od tej pory karate wciąga mnie coraz bardziej. Absolutnie nie brałam pod uwagę osiągnięcia nawet żółtego pasa i muszę się czasem uszczypnąć, żeby uwierzyć, że nie śnię i naprawdę mam już czarny pas.
W 2021 roku wydarzyły się dwie zdumiewające rzeczy. Po drugie, wystartowałam na Mistrzostwach Polski w Karate Tradycyjnym. Nie, nie zdobyłam żadnego medalu startując w grupie seniorów, czyli konkurując z 20-latkami ;), ale sam fakt, że brałam udział i oceniono mnie całkiem pozytywnie, jest po prostu niesamowity. A po pierwsze, do Polski przyjechała z Serbii chodząca legenda Karate, Sensei Ilija Jorga, i u tego mistrza mistrzów zdałam egzamin na czarny pas.
I, last but not least, poznałam grupę wyjątkowo sympatycznych ludzi, z którymi trenuję. Naprawdę serdecznie Was lubię i zawsze cieszę się na wspólne treningi!



Czwarty krok – styczeń 2022
Mój Sensei Szczepan Thomas namawiał mnie już od dawna, żebym też uczyła karate. Pewnie dlatego, że wierzy w mój talent pedagogiczny w dziedzinie nauczania niemieckiego.
Wymigiwałam się skutecznie, mówiąc, że moim priorytetem jest najpierw mój własny czarny pas i muszę się dobrze do tego egzaminu przygotować. No ale ta wymówka przestała działać.
Od stycznia 2022 r. zaczęłam więc uczyć kilkoro pierwszych chętnych, niektórych widzicie tu na zdjęciach. Cieszyłam się na to nowe wyzwanie i na to, że kilka dalszych osób być może zarażę moim własnym entuzjazmem do tej eleganckiej, pięknej, logicznej i ciekawej sztuki walki. Równolegle mimo, że z wykształcenia jestem m.in. mgr pedagogiki, ukończyłam też dodatkowo bardzo intensywny kurs na instruktora karate i mam również tu oficjalnie potwierdzone kwalifikacje zawodowe.


Ciąg dalszy… nastąpił 🙂
Wiosna 2022. Trenujemy już kilka miesięcy. Najwyraźniej sprawia to moim podopiecznym wielką frajdę, bo uczą się bardzo pilnie i są niepocieszeni, jeśli czasem muszą opuścić jakiś trening.
Mnie również uczenie ich daje ogromną satysfakcję, bo dosłownie z treningu na trening widzę u wszystkich postępy. Jestem zachwycona, że w swojej premierze jako instruktorka karate trafiłam na tak zaangażowanych uczniów.
Za nami pierwsze zawody. Po raz pierwszy “moi” ćwiczący zmierzyli się z innymi, “obcymi”, zawodnikami z innych klubów karate. Ze swoich pierwszych zawodów przywieźli aż siedem medali, a ja o mało nie pękłam z dumy ;).


I co dalej?
Powstały nowe grupy całkiem początkujących dorosłych. To głównie – choć nie jedynie – rodzice dzieci trenujących w tych samych godzinach w naszym Klubie. Spotykamy się regularnie i ruszyliśmy razem w piękną, zdrową, satysfakcjonującą sportową podróż wzbogacającą życie!
Ty też masz jeszcze szansę do nas dołączyć! Warto zrobić coś dla siebie i swojego zdrowia. Dzięki treningom też znacznie lepiej zrozumiesz, czego uczy się Twoje dziecko i pomożesz mu w przygotowaniu do egzaminów itd.
Grupy dla całkiem początkujących dorosłych (wiek ok. 35 – 60 lat) spotykają się dwa razy w tygodniu:
- w poniedziałki o godz. 18.00 (z instruktorem Krzysztofem) i w środy (ze mną) o godz. 18.00 oraz
- we wtorki o godz. 17.15 (ze mną) i w czwartki o godz. 17.15 (ze mną).
Zapraszam na próbny, bezpłatny trening!
Możesz się od razu zapisać tu:



Główne zasady karate
Hitotsu… (= po pierwsze…)
- Dążyć do doskonałości charakteru!
- Bronić ścieżek prawdy!
- Krzewić ducha wysiłku!
- Zachować zasady etykiety!
- Strzec się porywczej odwagi!