Zaczynam(y) nowy rejs do krainy języka niemieckiego! 🙂
Ja również ciągle uczę się nowych rzeczy i właśnie taką nową rzeczą jest ten blog. Jak widzisz, różni się bardzo graficznie od mojego dotychczasowego bloga (agnieszkadrummer.wordpress.com/), co stawia mnie przed koniecznością “ogarnięcia” mnóstwa nowych szczegółów, o których dotąd nawet nie wiedziałam, że istnieją.
Głównym impulsem do tej całej akcji była opinia moich bliższych i dalszych znajomych, że moje strony internetowe (główna, czyli www.agnieszka-drummer.com oraz blog, czyli wspomniany już agnieszkadrummer.wordpress.com/ wyglądają zbyt niewspółcześnie, nienowocześnie. Może to i racja. Dobrych rad warto słuchać.
Szczerze mówiąc uwielbiam uczyć się nowych rzeczy. Uwielbiam uczucie, że daję sobie radę z czymś, z czym nie dawałam sobie rady przedtem, uwielbiam uczucie, że prawie z godziny na godzinę coś bardziej potrafię. To też trochę tak, jak z nauką języka. Trzeba się cieszyć każdym krokiem, każdym postępem i doceniać to, że w ogóle możemy się takich fajnych rzeczy uczyć.
Wygląda na to, że powoli będę tutaj przenosiła różne materiały, a także oczywiście tworzyła nowe.
Droga Pani Agnieszko! Nowy blog wygląda bardzo atrakcyjnie i nowocześnie – zadebiutował wspaniale! Z niecierpliwością będę czekać na nowe wpisy i materiały. Serdecznie Panią pozdrawiam i życzę powodzenia!
Zapowiada się ciekawy rejs:)Dziękuję:)
Super Pani Agnieszko,
Ja uwalniając mnóstwo czasu (szczegóły na blogu), od września/października biorę się za niemiecki. Będę się uczył całkowicie offline, analogowo (nie licząc cyfrowego dyktafonu jako urządzenia audio). Oczywiście internet będę wykorzystywał ale nie częściej niż parę godzin raz w tygodniu.
Mam zgromadzone materiały, tj. rozmówki niemiecko-angielskie z audio Colinsa, Pani książkę “Niemiecki naprawdę dla Ciebie”, szamouczek z Wiedzy Powszechnej i niemiecką wersję “The Da Vinci Code” (to moja podstawa na kontakt z językami, mam ją po polsku, anielsku i hiszpańsku). Dodatkowo materiały z internetu, jak http://slowgerman.com i trochę innych. No i albumy grupy Rammstein 🙂
Czekam jeszcze na kieszonkowy słownik niemieckiego dla obcokrajowców (jednojęzyczny) i wersję audio Kodu Leonardo Da Vinci. Może wydawać się dziwne, że kupiłem jednojęzyczny słownik ale doświadczenie z angielskim sprawia, że jestem zwolennikiem jak najwcześniejszego poznawania języka za pomocą języka. No i łatwiej później coś wytłumaczyć w danym języku gdy cały czas obcujemy z takimi definicjami słownikowymi.
Nie mam jeszcze wypracowanej rutyny i metody. Na pewno będę prowadził dziennik nauki, wypróbuję metodę GoldList i papierowe, własnoręcznie robione fiszki, powtarzane metodą SRS (1 stos – codziennie, 2 stos – raz w tygodniu, 3 stos – raz w miesiącu, 4 – do kosza :)). No i odwrotne tłumaczenia (z polskiego na niemiecki), bo w początkowym etapie tak będę budował zdania, tj. mając utrwalony wzorzec polski w mózgu będę budował odpowiedniki niemieckie. Jak moje doświadczenie z angielskim pokazuje, po osiągnięciu pewnego etapu nie jest problemem nabieranie dalszej biegłości w docelowym języku.
Postaram się nie popełnić błędów, które sprawiły że mówiony angielski to moja najsłabsza kompetencja w tym języku. Będzie trudno ale postawię to za mój priorytet.
Niemiecki to dla mnie poligon doświadczalny do wypracowania skutecznej i efektywnej własnej metody samodzielniej nauki z minimalnym, niezbędnym wsparciem innych osób. Jak się uda, to kolejne języki czekają 🙂
Relacje będę starał się zamieszczać na bieżąco na blogu.
Pani Agnieszko, tłumaczenia Pani są bardzo zrozumiałe